Rybka uwielbia poznawać nowe miejsca, zwiedzać, spotykać ciekawe persony i testować regionalne potrawy.
I
tak w stanie głębokiej nieświadomości zjadła już między innymi lasagne
we Włoszech, tureckiego kebaba czy egzotyczny kuskus w Tunezji. Te
wyjątkowe smaki zapamiętam na długo..
Tylko czasem ogarnia mnie smutek, że nagle coś zostało mi brutalnie zakazane.
I co dalej ? Mam się zamknąć w 4 ścianach z zapasem ryżowych wafli i narzekać? O nie ! :)
W
2013 roku wybrałam się na swoje pierwsze wakacje bez glutenu. Niestety
nie prowadziłam wtedy bloga i nie posiadam szczegółowej fotorelacji.
Zastanawiamy się dokąd, jak... po namyśle pada wybór na wychwalaną, do tej pory mi nie znaną Chorwację.
Busem. Przed wyjazdem skrzętnie przygotowuję weki z sosem bolońskim,
leczo i mięskiem pieczeniowym. Pakuję kilka bezglutenowych chlebów,
makarony, pasztety, przyprawy. Zabieram nawet fasolkę Heinza, jajka,
kiełbasę oraz słoik mąki. I w daleką drogę ! Na tę okoliczność
oczywiście wolne od glutenu kanapki i kawa! Duuużo kawy ! Na miejscu
( uff nareszcie) wynajmujemy w atrakcyjnej cenie
apartament z wyposażoną kuchnią oraz grillem na tarasie. Leniwy dzień
zaczynam od głębokiego oddechu miejscowym powietrzem, następnie
przygotowuję śniadanie.
Banalne wręcz, mianowicie jajecznica, fasolka lub parówka i pieczywo.
Banalne wręcz, mianowicie jajecznica, fasolka lub parówka i pieczywo.
Kolejny
punkt dnia to oczywiście plaża, tam zajadamy owoce, pijemy wodę.
Obowiązkowa jest także kawa w pobliskiej kawiarence. Takie widoki
oczywiście w cenie !
Koniecznie
muszę wspomnieć, iż chorwackie targi uginały się pod ciężarem
przepełnionych słońcem, soczystych owoców oraz jędrnych warzyw.
Po południu powrót do mieszkania i szybki obiad ze słoika :)
Przygotowujemy również zakupione kalmary, ryby czy inne dary morza.
Na
porannym targowisku mogliśmy zobaczyć wszystkie skarby Morza
Adriatyckiego. Mało tego produkty były świeże i w bardzo przystępnej
cenie. Nic tylko kupować i pichcić.
Wieczorową porą rozpalamy grilla, testujemy regionalne alkohole. Ja degustuję chorwackie wino, którego w tym państwie dostatek.
Mija
beztrosko siedem spokojnych oraz słonecznych dni. Z ręką na sercu mogę
powiedzieć, że Chorwacja to miejsce, gdzie bardzo odpoczęłam i ani
przez moment nie myślałam o swojej diecie jako utrudnieniu.
W drodze powrotnej obowiązkowo robimy przystanek i podziwiamy zapierające dech w piersiach wodospady KrKa.
Podsumowując w przypadku podróży samochodem czy busem sprawa jest prosta. Musimy jedynie zarezerwować apartament z kuchnia oraz:- zaplanować szczegółowe menu na poszczególne dni
- zrobić zakupy
- przygotować słoiki z jedzeniem lub zakupić gotowe dania bezglutenowe
- zorganizować turystyczną lodówkę
- nastawić się psychicznie na przygotowywanie posiłków pomimo urlopu
Mam nadzieję, że moje wspomnienia dodały Wam choć odrobinę otuchy i zmobilizowały Was do bezglutenowych wędrówek ! :)
Całuję :*
Rybka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz